top of page

Dowódcą naszego oddziału im. Waryńskiego — opowiadał z pośpiechem towarzysz „Burza", który przy-jechał z Krakowa do Powiatowego Urzędu Bezpieczeń-stwa Publicznego — był „Tadek". Gdyśmy przyszli W 1943 roku z wadowickiego pod Turbacz, Ogień nie chciał z nami gadać. „Komuniści!" Dopiero po zrzu-tach radzieckich zaczął się łasić, .a gdy lądował samolot na Koninkach i zabrał z sobą do Lublina kilku człon-ków KRN, to Ogień... nawet kropnął tych swoich żoł-n'..erzy,, którzy rabowali zostawiając u chłopów pokwi-towania z podpisem „PPR". Kropnął, chociaż nieszczę-śliwcy wypełniali tylko jego polecenia. Ale chciał nam dać dowód lojalności. A gdy dowiedział się, ze w na-

szym oddziale jest syn Bieruta, Janek, to nawet ofiaro-wał się z pomocą aprowizacyjną kapitanowi Kaiinino-wi, który ze swoimi radzieckimi partyzantami obozo-wał wtedy na Turbaczu. W końcu podczas pobytu U nas „Bronka", Komendanta Obwodu, zadeklarował chęć przystąpienia do AL. Było to 11 listopada. Naj-więcej z Ogniem gadał jednak kapitan „Zygmunt" z czarną bródką, który przebił się w te strony z grupą dywersyjną znad Sanu. Burza machnął ręką, kościstą jego twarz pokrył 'ru-mieniec. Urwał opowiadanie, jak by dalsze szczegóły żenowały go. No a wy co na jego propozycję? Oddział nie chciał mieć Ognia u siebie. Dlaczego? Zobacz więcej

Dowódzca

bottom of page