top of page

Poważnie cię ranili? zapytał, widząc krew na ramieniu Juta. — Draśnięcie! — zaprotestował. Cormac nie zważał na protesty. Oddarł kawał tkańiny i przewiązał krwawiące ramię. — Pomóż mi przenieść ciała w krzaki — zarządził. — Myślę, że Burlla zrozumie to, co zrobiliśmy, ale jeśli reszta odkryje, że to

my, to nic ich nie powstrzyma... — Posłuchaj! — Zwłoki były już Ukryte, a Hut pierwszy posłyszał nowy dźwięk. Bitewny zgiełk już prawie zamilkł, słychać było przede wszystkim trzask ognia i triumfalne krzyki Piktów. Tylko przy jednej izbie w skalli, gdzie schroniło się paru Wikingów, jeszcze trwała walka. Przez te wszystkie głowy przebijało się rytmiczne klak-klak-klak. — Thorwald wraca! — krzyknął Cormac i wyskoczył na skraj lasu. Do zatoki wpłynął dakkar poruszany miarowymi uderzenia-mi wioseł. Z pokładu rozlegał się ryk wściekłości, gdyż załoga dostrzegła płonące zabudowania i zwłoki towarzyszy, z palącej się skalli odpowiedział podobny oki:zyk.

Oskarżony

bottom of page